Spojrzenie na różniste rozmaitości, trzymając się zasady aurea mediocritas

niedziela, 9 września 2012

Krzyż zmian

Po oszałamiającym sukcesie pierwszego albumu projektu Enigma, Curly M.C. zabrał się za nagrywanie kolejnego materiału. Drugi album "Cross of changes" spod szyldu Enigmy wydany został w 3 lata po wielkim debiucie. Cretu wiedział, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka, więc postawił na podobną stylistykę, jednak parę elementów pozmieniał. Ubogacił tła, i mimo że utwory wciąż są oszczędne, nie są aż tak ascetyczne jak na poprzedniej płycie.



"Cross of changes" z okładki wydaje się być jeszcze bardziej mistycznym obiektem i doznaniem niż jej poprzednik. Z wierzchu książeczki-zarys ludzkiej postaci z zaznaczonymi głównymi arteriami (pewnie z jakiegoś średniowiecznego traktatu medycznego), w środku-obrazki wyjęte żywcem z europejskich i arabskich ksiąg. Starych ksiąg. Teksty piosenek, a na końcu cytat z dzieła perskiego poety. Mówiący o poszukiwaniu Boga, w różnych religiach. Poszukiwaniu które powiodło się dopiero gdy opowiadający o nim, spojrzał wgłąb siebie. Z tyłu, numer utworu jest symbolizowany przez jedną linię. Clever. Po co to piszę? Myślę, że to istotne w szczególności jeśli chodzi o ten projekt muzyczny. Wszystko tutaj ma ze sobą współgrać i tworzyć odpowiedni klimat tajemniczości i mistycyzmu.

Na płycie mamy 9 utworów. Cretu zrezygnował z długich, wieloelementowych i zmiennych-na rzecz krótszych i utrzymanych w jednym konkretnym tonie. Pierwszy tradycyjnie jest wstępem. Od razu rozpoznajemy dźwięk rogu. Mimo, że wstęp ów jest bardzo podobny do tego z "anno Domini 1990", zapowiada nam coś innego-jest wypełniony raczej ledwo uchwytnymi motywami wschodnimi aniżeli chorałem gregoriańskim. Tak jak się spodziewamy-będzie on tu wykorzystywany bardzo bardzo rzadko.

Następnie "The eyes of truth"-ciekawy utwór, zaaranżowany w interesujący sposób. Słyszymy zarówno znajome dźwięki fletu, jednak też śpiew, prawdopodobnie zaczerpnięty z jakichś płyt z muzyką etniczną (stawiam na okolice Egiptu i ogólnie raczej bliski wschód). Można też zauważyć pewną zmianę w sekcji rytmicznej-jest ona bogatsza, i mimo, że ponownie jest tłem dla innych dźwięków-dużo łatwiej idzie ją zapamiętać. Jest mniej monotonna. W ogóle w całym albumie mamy więcej zmian rytmu. Na pierwszej płycie wszystkie aranżacje były utrzymane w raczej spokojnym tempie-wyróżniało się tylko "Mea culpa". Tutaj tych zmian jest więcej-jak i szybszych utworów.
3 utwór na płycie to wszystkim znane "Return to innocence". Piosenka jest po prostu piękna. Brakuje mi słów, żeby ją opisać. Powiem szczerze-jak dla mnie, to właśnie ona jest największym hitem tego projektu. "Sadeness" przegrywa z nią jednak tylko dlatego, że jest częścią większej, i pełniejszej w wymowie całości. "Return to innocence" jest jak autonomiczny organizm-idealny do puszczania w radiu. Wyróżnia się estetyką nawet na polu innych piosenek z płyty. Czy muszę dodawać, że do komercyjnego sukcesu dochodzi artystyczny? Ta piosenka jest po prostu niesamowita-a na dodatek, została opatrzona świetnym i nastrojowym wideoklipem. O ciekawym koncepcie (dam wam do niego sznurka na końcu postu).

Kolejna piosenka to "I love you... I'll kill you"-jest mocno syntetyczna, i czuć że poskładana z sampli. Ale czy to przeszkadza w odbiorze? Jak dla mnie nie. Poza tym, po niej widać, że Cretu zrobił się odważniejszy jeśli chodzi o stosowanie dźwięków gitary. Myślę, że to wychodzi albumowi tylko na dobre. Nie mogę oczywiście zapomnieć o naprawdę urzekających kobiecych wokalach-zarówno piosenkę wcześniej jak i w opisywanej w tym momencie. Do tego, w "I love you... I'll kill you"  ciekawie zmienia się tempo-z początku jest spokojna. Jednak w miarę upływu czasu "rośnie" i w pewnym momencie "wybucha"-szybszą akcją sekcji rytmicznej i ostrymi dźwiękami gitary. "Silent warrior" jest pewnym uspokojeniem, jednak ma w sobie także dramatyczniejsze momenty. Śpiew (bodajże) Andru Donaldsa świetnie wpisuje się w stylistykę. Możemy też co jakiś czas usłyszeć dźwięki przyrody. Cykające świerszcze roztaczają przed nami krajobraz wieczoru, który uzupełnia etniczny męski śpiew. Całość utworu tekstowo traktuje o konkwistadorach, którzy przyjechali grabić i rabować. Zasłaniając się tytułowym krzyżem zmian. Mocne. "Dream of dolphin" jest również ciekawy i nastojowy, ale dla mnie wypada nieco słabiej od poprzednich piosenek. Owszem motyw grany na fortepianie i zbudowane wokół niego tło z syntezatora są interesujące-ale nie jest to nic specjalnego. Przynajmniej z mojej perspektywy. "Age of loneliness" również daje radę jako piosenka relaksacyjna. Mamy w niej mocny i ekspresyjny kobiecy śpiew, podbarwiony dźwiękami fletu i męskim chórem-ale cicho, gdzieś w oddali.
"Out from the deep"... trochę nie pasuje do konwencji. Jest on raczej dobrze skrojoną piosenką pop. Wiadomo-pełną kilmatu, ale tego trochę innego. Więcej śpiewu, gitary. Czy to źle? Nie wiem, ale płyta w tym miejscu trochę traci wyważenie. Finalny "Cross of changes" to czysty ambient-epilog. Uspokojenie, jakby układające do snu.

Czy ten album sprostał wielkim oczekiwaniom narzuconym przez poprzednika? Moim na pewno. Jest świetny, ma trochę zniżek formy-ale raczej są one spowodowane tym, że piosenka po prostu mniej pasuje do przyjętej konwencji aniżeli tym że jest słaba. Właściwie każdy tu znajdzie coś dla siebie, i może to co mi się osobiście troszkę mniej podoba-innemu słuchaczowi podejdzie dużo bardziej. Niestety, ta płyta, mimo kapitalnego przeboju "Return to innocence" sprzedała się prawie połowę gorzej od poprzedniczki. I ten przykry trend będzie następował z każdym kolejnym krążkiem wydanym przez Cretu. Nie zmienia to faktu, że serdecznie polecam album "Cross of changes". Jest bardzo podobny do poprzednika, ale jednak mimo wszystko inny. Czy ciekawszy? To już kwestia osobistego odbioru. Ja stawiam "anno Domini 1990" minimalnie wyżej. Co nie zmienia faktu, że "Cross of changes" jest po prostu świetny, a oba albumy idealnie się uzupełniają.


A tutaj link do wideoklipu z piosenki "Return to innocence":
http://www.youtube.com/watch?v=Rk_sAHh9s08

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz